Wpisy archiwalne w kategorii

Beskidy

Dystans całkowity:254.00 km (w terenie 36.00 km; 14.17%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:63.50 km
Więcej statystyk

Nasz prywatny etap MTB Trophy.

Niedziela, 27 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Beskidy
Będzin-Katowice/ Wisła-Smrekowiec-Jaworzyna-Grabowa-Przełęcz Karkoszonka-Klimczok-Błatnia-Brenna

Dorota rzuciła pomysł, żeby przejechać jeden z etapów MTB Trophy. Oczywiście pomysł wszyscy podłapali i tak w składzie: Dorota, Mariusz, Tomek, Artur i ja ruszyliśmy w niedzielę do Wisły. Wcześniej musiałam jeszcze dojechać na miejsce zbiórki do Katowic, także z rana parę kilometrów asfaltem na rozruszanie.
Na szlak wjeżdżamy stosunkowo późno, bo po 11, ale czerwcowe dni są długie, a poza tym dziś nie jesteśmy zależni od PKP, także tempo wycieczki nie jest zabójcze;)
Na początku trochę trudno nam znaleźć wjazd na tę część etapu w Wiśle, ale w końcu się udaję. Niemniej, później nieco zbaczamy "z toru", co niestety kończy się podprowadzaniem w pewnych fragmentach.



Po wdrapaniu się na Smrekowiec, dalej przez Jaworzynę jest już łatwiej - da się jechać ;)







Jadąc żółtym szlakiem nie docieramy do Przełęczy Salmopolskiej (nawiasem mówiąc kiedyś jechałam tym szlakiem na Przełęcz no i niestety skończyło się to ostrym podejściem z buta w końcówce szlaku), ale odbijamy na w lewo na drogę wyjeżdżoną przez drwali, i zaraz ostrym skrętem w prawo na pyszny single track (kto jechał w ostatnim maratonie u Grabka w Ustroniu, ten wie, o jaki fragment chodzi:) w kierunku Grabowej. Potem bardzo fajny szlak czerwony na Przełęcz Karkoszonkę.



U "Wuja Toma" robimy krótki odpoczynek na doładowanie akumulatorów.
Następnie wbijamy się na ścieżkę zaznaczoną na trasie Trophy, a potem zgodnie z wytycznymi - na szlak zielony aż do schroniska pod Klimczokiem. Po drodze parę fajnych zjazdów.











Pogoda nam dopisała. Świetna widoczność, piękne widoki.


Dorota z Mariuszem przeprowadzają identyfikację szczytów na horyzoncie :)



Czarny szlak na Klimczok to już niestety wprowadzanie, choć panowie ambitnie próbują wjeżdżać i przez pewien fragment im się udaje.



Z Klimczoka żółtym zjeżdżamy na Błatnią.



Tutaj też krótka "posiadówka" na trawce i podziwianie widoków :)



A potem już zjazd w większości zielonym szlakiem do Brennej. Tutaj żegnam się z ekipą i zjeżdżam do mojej rodzinnej bazy wypadowej. Dorota, Mariusz, Tomek i Artur jadą dalej trasą etapu przez Brenną-Leśnicę na Trzy Kopce Wiślańskie i zjeżdżają do Wisły. Kilka razy jechałam tym szlakiem, więc wiem, że to bardzo fajny fragment, do przejechania.
Choć nie udało się dziś zaliczyć całego etapu, wycieczka bardzo fajna, może jeszcze uda się kiedyś przejechać trasę od Istebnej.

Weekend w Porąbce...i Brennej. Dzien 2.

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Beskidy
Porąbka - Międzybrodzie Bialskie - Przegibek - Przełęcz Przegibek - Magurka Wilkowicka - Wilkowice - Bystra - Buczkowice - Szczyrk - Przełęcz Karkoszonka - Brenna

W drugim dniu weekendowego rowerowania po Beskidzie Małym postanawiamy udać się na zachód, a to dlatego, żeby mi było bliżej do Brennej, gdzie dziś jeszcze wstąpię odwiedzić rodzinkę. Chłopaki nie protestują, także obieramy kierunek zachodni. Zjeżdżamy tylko najpierw na południe do Międzybrodzia Bialskiego i wbijamy się na niebieski szlak, który prowadzi początkowo asfaltem - bardzo stromym asfaltem - który daje się we znaki przy takiej temperaturze powietrza i z nieco "ciężkimi" nogami po wczorajszej jeździe.
Po wjechaniu na wysokość 621 m n.p.m. jest już łatwiej. zaczyna się dosyć płaski szlak zielony wzdłuż grani Nowego Świata.





Po pewnym czasie nasz szlak łączy się z czerwonym i niebieskim. My odbijamy na niebieski w kierunku Przełęczy Przegibek





Po dotarciu do Przegibka przecinamy drogę asfaltową i dalej niebieskim jedziemy w stronę szczytu Magurka Wilkowicka, a raczej wchodzimy, wdrapujemy się, wpychamy nasze rowery. Szlak stromy i kamienisty - typowo do pieszej turystyki ;)
Tuż przed szczytem pojawia się "przejezdny" odcinek, więc wsiadamy na nasze rumaki i...wjeżdżamy na szczyt.



Widoki wynagradzają w zupełności wysiłek wprowadzania rowerów



Magurka Wilkowicka zdobyta



Na szczycie krótki odpoczynek. Żegnam się z chłopakami i zmierzam w kierunku Brennej. Szybką drogą asfaltową zjeżdżam z Magurki do Wilkowic, potem przez Bystrą, Buczkowice docieram do Szczyrku, którego główna ulica ciągnie się niemiłosiernie. Jazda w takim upale asfaltem nie należy do przyjemności, zdecydowanie wolę zacienione szlaki górskie ;)
Po dotarciu do centrum Szczyrku odbijam w prawo do dzielnicy Biła, a następnie przez Przełęcz Karkoszonkę zjeżdżam żółtym szlakiem do Brennej na kawę mrożoną i pyszne ciacho "Agrestowa Chmurka" w mojej ulubionej cukierni "Bajka".
Takie intensywne wycieczki są cudowne, bo zawsze po nich można sobie pozwolić na takie nagrody i przyjemności kulinarne, bez wyrzutów sumienia :PP

Weekend w Porąbce. Dzień 1.

Sobota, 5 czerwca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Beskidy
Będzin - Katowice PKP - Bielsko-Biała - Kozy - Bujaków - Kobiernice - Porąbka - Kozubnik - Żar - Kiczera - Kocierz - Przełęcz Kocierska - Kiczora - Potrójna - Targanice - Brzezinka Górna - Przełęcz Targanicka - Porąbka

Zaganiana byłam nieco przez ten tydzień, także relacja z wypadu do Porąbki, z drobnym opóźnieniem. Spore i ciekawe sprawozdanie pojawiło się już na stronie
Mariusza, także ja ograniczę się głównie do fotorelacji ;)

W ostatni upalny weekend, dzięki zaproszeniu Tomka znalazłam się w Porąbce, w towarzystwie jeszcze 3 bikerów: Marka, Damiana i Mariusza.
Poznawanie szlaków Beskidu Małego zaczęliśmy od wjazdu na czerwony prowadzący na górę Żar. Jak się okazało szlak nie jest zbyt łaskawy dla podjeżdżających bikerów.


sporo kamieni utrudniało jazdę, więc w większości trasa na Żar tym szlakiem to...podchodzenie.

Na szczyt docieramy ok. 13. Słonce nieźle przygrzewa.


Niektórzy turyści opalają piwne brzuchy, a my po krótkim posileniu się ruszamy dalej czerwonym szlakiem w stronę Kiczery





przez Przełęcz Isepnicką







osiągamy szczyt Kocierz i zjeżdżamy przez Przełęcz Szeroką do zajazdu górskiego Kocierz na Przełęczy Kocierskiej







Niedaleko zajazdu robimy sobie przerwę na jedzonko. My z Markiem marzymy już o pizzy, zwłaszcza Marek ma wilczy apetyt na coś konkretnego niż batoniki ;)
Nie poddajemy się tak łatwo naszemu "głodkowi" i postanawiamy jeszcze dotrzeć do szczytu Potrójna. Pędzimy więc dalej...



Na szlaku pojawiają się drobne przeszkody, ale dzielnie sobie z nimi radzimy :PP



Szczerze, to przypuszczałam, że po tych majowych ulewach będzie więcej błota i wody na szlakach, ale muszę przyznać, że nie było tak źle ;)



Na punkt widokowy na Potrójnej docieramy o 17.



Zjadamy ostatnie zapasy i żółtym szlakiem zjeżdżamy do Targanic, przez Przełęcz Targanicką docieramy do Porąbki na...wielką pyszną nagrodę za dzisiejsze wykręcone km, w postaci pizzy z pieczarkami :)

Na szlaki beskidzkie czas wyruszyć...

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Beskidy
Będzin - Katowice PKP - Wilkowice-Bystra - KOZIA GÓRA - SZYNDZIELNIA - KLIMCZOK - BŁATNIA - B-B Jaworze - B-B centrum PKP - Katowice - Będzin

Pierwszy wypad w Beskid Śląski w tym sezonie w towarzystwie Mariusza
i Tomka
Start wycieczki w Wilkowicach-Bystra. Po wyjściu z pociągu lekki chłodek, ale za to słonecznie. Zapowiada się przyjemna pogoda. Ruszamy więc "z kopyta", żeby trochę się rozgrzać. Na pierwszych podjazdach od razu robi się cieplej:)
Przy schronisku na Koziej Górze przystajemy na chwilę



następnie kierujemy się żółtym szlakiem na Szyndzielnię:


foto: http://picasaweb.google.pl/marusia51/


foto: http://picasaweb.google.pl/marusia51/




Tomek na skraju wyczerpania - za dużo świeżego powietrza ;)

Dalej kręcimy w stronę Klimczoka. Między Szyndzielnią a Klimczokiem,
w zacienionych miejscach można jeszcze odnaleźć resztki zimy:



Na Klimczoku urządzamy sobie mały piknik i krótką sesję zdjęciową :)




foto: http://picasaweb.google.pl/marusia51/



Próżność zaspokojona przed obiektywem, akumulatory naładowane węglowodanymi, dusza nasycona pięknymi widokami, zatem jedziemy dalej w kierunku Błatniej...



I właśnie kilkaset metrów od Klimczoka, zaczyna się prawdziwa przygoda...
Marusia leci na zjazdach jak błyskawica i...przerzutka tego nie wytrzymuje :PP
Trochę jest nam nie do śmiechu, bo zostało jeszcze kilka km do przejechania,
a nikt z nas nie ma skuwacza:/


Mariusz zdejmuje łańcuch i porusza się dalej na nowym pojeździe - hulajnodze Gianta z amortyzatorem - całkiem nieźle radzi sobie w terenie:) Jedynie na podjazdach trzeba ją wziąć na grzbiet;)
Ostatecznie hulajnoga spaceruje z właścicielem:



Na Błatniej pojawia się ratunek - napotkany rowerzysta użycza skuwacza, więc można skrócić łańcuch i skonstruować nowy napęd o jednym przełożeniu, który pozwala popedałować dalej...







Z Błatniej zjeżdżamy do Bielska Jaworze i potem do centrum na dworzec PKP.
Zostaje mi jeszcze pokonanie asfaltem trasy z Katowic do Będzina.

Pierwsze zjazdy i podjazdy na górskich szlakach zaliczone :)