Wpisy archiwalne w kategorii

bez roweru

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Niedzielny mini maraton na Pogorii...bez roweru:)

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria bez roweru
W niedzielę rano na placu targowym w Będzinie pożegnałam się z moim Scottem. Rower został sprzedany. Nowym właścicielem został...12-letni chłopiec:) (Mam nadzieję, że rowerek będzie mu dobrze służył i cykloza będzie się rozwijała:)
Popołudnie zaplanowane nie-rowerowo, ale także na sportowo, a przede wszystkim - towarzysko. Niestety, moje koleżanki nie bardzo lubią jazdę rowerem (coś nie chcą zarazić się cyklozą:/), ale na spacerek i rolki na Pogorii dały się namówić.
A na Pogorii IV to ja dawno tyle ludzi nie widziałam - prawie nie było gdzie zaparkować - tyle samochodów:/ Pierwszy cieplejszy weekend w tym sezonie, więc trudno się dziwić, że ludzi ciągnie na łono natury - to chyba lepsze, niż spędzanie czasu w niedzielę w supermarkecie?! Niemniej, przy takim tłoku, trochę kiepsko się jeździło na rolkach. Tylko godzinka jazdy, ale zakwasy na drugi dzień były :/ Potem jeszcze godzinka biegania i spacerek.
Trochę zdjęć z mojego niedzielnego maratonu ;)


foto: http://picasaweb.google.pl/kacha9a


foto: http://picasaweb.google.pl/kacha9a


foto: http://picasaweb.google.pl/kacha9a

Pogoria IV (foty z mojego archiwum):





Mój pierwszy raz na ścianie :)

Niedziela, 11 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria bez roweru
Oj, na ścianę to ja już się zbieram od studiów, czyli od jakiegoś czasu :PP, ale zawsze się jakoś nie składało, nie było odpowiednich butów, za mało chęci było...
A teraz jest cel, jest mobilizacja i jest chęć - duża chęć, a do tego mam w pracy koleżankę, która się trochę wspina, więc nie ma już wymówki. W niedzielę dostałam sms od kumpeli, że właśnie wybiera się na ścianę. Nienamyślając się długo, spakowałam stare addidasy i fru...Szybkie przeszkolenie na miejscu
i w górę...po płaskiej ścianie to jeszcze jakoś szło, ale jak pojawiły się odchylenia - to już nie było tak łatwo :PP Nieźle można się zmachać wdrapując
po takiej ściance...i przy okazji poczuć mięśnie, o których nie miało się pojęcia - przedramiona to ja jeszcze długo będę czuła...;) Ogólnie to jestem dziś taka trochę obolała, ale jeszcze tam wrócę - myślę, że załapałam bakcyla :)
A już nie wspomnę, jaka musi być frajda wspinać się na prawdziwych skałkach...

Do posłuchania - refleksyjnie - Golden Life - piękny tekst:

Jogging po Będzinie

Sobota, 10 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria bez roweru
Godzinka biegania - mimo, że bardzo nie chce się wyjść z domu, kiedy na zewnątrz mokro i ponuro - to po takiej godzince akumulatory zostają naładowane. Zimą, kiedy raczej nie jeżdżę na rowerze, bieganie okazało się niezłym sposobem na utrzymanie kondycji - trochę było biegania w terenie, trochę na bieżni. Od połowy marca - to już tylko w terenie :) Nieźle mnie to wciągnęło - mimo, że kiedyś też trochę biegałam, to zawsze było to dość nieregularne. Od kwietnia - od pon. do pt.: półgodzinny jogging przed pracą (przyznam się, że jak bardzo leję na dworze - to odpuszczam:PP) - okazał się niezłym zastrzykiem energii na cały dzień. Jak tylko moje kolana wytrzymają, to zamierzam łączyć rowerek z bieganiem. Fajne uczucie zauważać własne postępy - kiedy jeszcze 3 miesiące temu przebiegnięcie 15 km było sporym wysiłkiem, teraz przychodzi dużo łatwiej :)
Niestety nie miałam przy sobie aparatu, także zdjęcie Będzina z mojego archiwum.
Oby już niedługo się tak zazieleniło...